środa, 10 czerwca 2020

Rozdział Siódmy


Gdy tylko opuściłam jadalnię razem z Malfoyem, ogromny kamień spadł mi z serca i odetchnęłam z ulgą. Nie chciałam patrzeć na tych przeklętych śmierciożerców dłużej, niż to konieczne, nawet jeśli byłam z nimi spokrewniona. Wiedziałam jednak, że to dopiero początek mojej krętej i wyboistej drogi. Miałam także świadomość, że nie będzie łatwo jeżeli chcę zrealizować plany, które kształtują się w mojej głowie.

Przez większość czasu milczeliśmy, dopiero gdy odeszliśmy dość daleko od jadalni Draco się odezwał. Wcale nie byłam zaskoczona, kto wie, czy nie rzucili klątwy wytężającej słuch, albo czegoś takiego. Jestem pewna, że Bellatriks mi nie ufa, czym także nie jestem zdziwiona. Powinnam zdobyć przychylność swojej rodzicielki, tylko jak to zrobić bez rozlewania niewinnej krwi? Bo bez wątpienia torturami i morderstwami zaskarbiłabym sobie jej względy, ale to nie tego chciałam. Ten sposób może i wykorzystuje Delphini, ale to nie dla mnie.

Z moich rozmyślań wyrwało mnie lekki szturchnięcie, a ja zdezorientowana zerknęłam na idącego obok Ślizgona.
– Słuchasz mnie?
– Zamyśliłam się, możesz powtórzyć?
– Dobrze to rozegrałaś, Granger, choć sądziłem, że popełniasz ogromną głupotę – podsumował.
– Lepiej się oducz tak do mnie mówić, bo Bellatriks naprawdę rąbnie ci z cruciatusa – stwierdziłam. – Wszystko sobie dokładnie przemyślałam; nie mogę tak od razu się poddać, przecież to by było podejrzane. Poza tym nie zapominaj, że jestem Gryfonką, a Gryfoni się nie boją, więc i ja im pokażę, że idę poniekąd swoją drogą – wyjaśniłam. – Myślisz, że Voldemortowi się to spodoba? – zaśmiałam się.
– O ile nie zaczniesz oficjalnie podkopywać jego zamiarów i działać przeciw niemu, może nie będzie próbował cię zmieniać i przystanie na to. Musisz mu tylko udowodnić, że nie zamierzasz go zawieść, że może ci ufać, a zostawi cię spokoju, jeśli będziesz skuteczna.
– Jak Delphini? Rudolf coś wspominał, że działa sama.
– Słyszałaś o tym, że w Londynie giną podobne do siebie mugolki, a sprawca numeruje ofiary i wypala na ciele symbol Wróżebnika? Wszystkim zajmuje się mugolska policja, ale…
– Ludzie podejrzewali, że Voldemort ma konkurencję, ale sprawa szybko ucichła, a Zakon podobno to zbagatelizował – dodałam. Pamiętam, że Syriusz mówił o tym Harry’emu, podczas jednej z ich tajnych rozmów. Dumbledore ponoć uznał, że to nie ma nic wspólnego z Voldemortem, że nie użyłby takiego symbolu i nie trzeba zawracać sobie tym głowy, bo Ministerstwo złapie niedoświadczonego szaleńca.
– Sprawa nie była zbytnio nagłaśniana, a Delphini mordowała kolejne ofiary.
– To ona?
– Wymyśliła sobie jakąś chorą gierkę i gra według jej zasad, rzecz jasna ku uciesze Czarnego Pana i mojej ciotki.
– To okrutne – stwierdziłam. I zdecydowanie wpasowuje się w gusta moich niekonwencjonalnych rodzicieli.
– Przecież ci o niej opowiadałem – wzruszył ramionami. – Widziałaś te spojrzenia Rudolfa? Nie wiem, o co mu chodzi, ale ewidentnie ma do ciebie jakiś biznes.
– Nie wiem, czego chce. Może próbuje mi się przypodobać, bo raczej nie jest w najlepszej sytuacji – nic innego nie przychodziło mi do głowy. Swoją drogą, było mi go nawet trochę żal. Jest podległy wężowej jaszczurce, który zabiera mu żonę. Czy to nie ironia, że musi służyć kochankowi własnej kobiety i nie ma nic do gadania?
– Pamiętaj, że jest dobrym legilimentą – ostrzegł, znów odrywając mnie od własnych myśli.
– Dlatego muszę więcej ćwiczyć – stwierdziłam. I choć szło mi coraz lepiej, to wiedziałam, że przede mną jeszcze długa droga, a magia umysłu jest bardzo złożona i minie wiele czasu, zanim nad nią całkowicie zapanuję.

***

Byłam pochłonięta ćwiczeniami z podręcznika wprowadzającego do podstaw czarnej magii, kiedy do mojego pokoju nagle wszedł Voldemort. Poderwałam się z fotela machinalnie, aż książka upadła, ale powstrzymałam odruch wyciągnięcia różdżki i celowania nią w tego potwora. Popatrzyłam na niego, zastanawiając się, po co przyszedł, a potem jednak wyjęłam z kieszeni różdżkę, machnęłam nią w stronę książki, a ta natychmiast poderwała się z podłogi i wylądowała na półce. Nie chciałam, żeby myślał, że się go boję i jak gdyby nigdy nic z powrotem usiadłam w fotelu.

Widziałam także, że obserwował każdy mój ruch i analizował sytuację. Na pewno Bellatriks poinformowała go o porannym zajściu. Może to i lepiej, nie będzie mnie wypytywał o szczegóły, albo grzebał w głowie? Przynajmniej takie miałam nadzieje.

– Będziesz tak stał i mnie obserwował? – zapytałam w końcu, w ogóle nie okazując strachu, a jednocześnie zaczęłam wznosić barierę wokół mojego umysłu, a tuż za nią umieściłam wspomnienia, które nie są istotne. Choć prawda była taka, że się go obawiałam, jakby nie było to jeden z najpotężniejszych magów w Anglii. I założę się, że najbardziej psychiczny. Może by tak spróbować załatwić mu miejsce w psychiatryku?
– Nie zapominaj, do kogo mówisz – rzekł chłodno, dalej lustrując mnie wzrokiem, za to ja coraz bardziej wzmacniałam swoją barierę, choć z wierzchu sprawiała wrażenie lichej i o to mi rzecz jasna chodziło.

I wiedziałam, że dobrze zrobiłam, bo zaraz poczułam, że Voldemort próbował wejść do mojego umysłu, a ja uśmiechnęłam się lekko, widząc, że się na chwilę zatrzymał, nie wiedząc, którędy podążyć. Skalny labirynt jako mur to strzał w dziesiątkę.
– Co skrywasz, Hermiono? Od kiedy znasz oklumencję?
– Nie znam jej – powiedziałam. – Próbuję wznosić bariery, abym w Hogwarcie mogła chronić umysł przed Dumbledorem, aby nie wyczytał z niego jakichś informacji – wyjaśniłam. – Zapomniałeś, że jest jednym z lepszych legilimentów?
– Więc pokaż, co skrywasz – zażądał, zupełnie ignorując moje pytanie.
– Mój mur jest słaby – mruknęłam. – Nie dałabym rady ci się przeciwstawić – dodałam, aby go trochę udobruchać, choć nie wiedziałam, czy to cokolwiek zmieni. – Zobacz, jest kruchy – specjalnie pokazałam mu szczelinę, przez którą może się przedostać dalej i poprowadziłam go w głąb swojej głowy. Pokazałam mu urywki życia tutaj; zauważyłam, że zatrzymał się przy wspomnieniu, w którym ćwiczyłam czarną magię, oraz przyjrzał się porannemu zajściu podczas śniadania. Później podsunęłam mu lekcję historii z Hogwartu, a wtedy sam się wycofał. Chyba każdy by to zrobił, bo kto normalny oglądałby nudną lekcję w czyimś umyśle?
– Więc nie zamierzasz się buntować, Hermiono – stwierdził, a jego zwężone oczy dokładnie mi się przyglądały.
– Tak, ojcze – potwierdziłam. – Podejrzewam, że matka ci o wszystkim powiedziała, zresztą sam to zobaczyłeś w mojej głowie – wyjaśniłam niby to beztrosko.
– Niebawem przyjmiesz więc Mroczny Znak – oznajmił stanowczo. Ton był nieznoszący sprzeciwu, a mimo to zrobiłam to.
– Nie.
– Sprzeciwiasz się jednak?
– Nie zamierzam być twoją sługą – podkreśliłam, a mój ton także był tak samo stanowczy, jak i jego. – Jestem twoją córką i chcę być ponad śmierciożercami.
Voldemort zrobił coś, czego się nie spodziewałam; roześmiał się. Zaczął się po prostu śmiać. Patrzyłam na niego zdezorientowana, bo zdecydowanie nie takiej reakcji oczekiwałam. Może jednak ten pokój w psychiatryku to nie byłby taki zły pomysł?
– Jesteś tak głupia, czy tak odważna, Hermiono?
– Jesteś tak głupi, czy nierozważny, ojcze?
– Co powiedziałaś?! – przez chwilę pomyślałam, że wyciągnie różdżkę i rzuci we mnie jakimś zaklęciem torturującym. Może te słowa rzeczywiście były przesadzone?
– Pomyśl, ojcze! Myślisz, że co zrobi Dumbledore, gdy tylko wrócę do Hogwartu? Pierwsze co, to sprawdzi, czy mam Mroczny Znak. Chyba nie chcesz, abym straciła jego zaufanie? A jak udowodnię moim przyjaciołom, że nadal z tobą walczę, jeśli będę nosić ten symbol?

Zalałam go falą pytań, czego się raczej nie spodziewał, wydaje mi się także, że nie spodziewał się aż takiego sprzeciwu z mojej strony.

Widziałam, że zamyślił się na chwilę, choć jego potworna twarz nie wyrażała żadnych emocji, a jednak miałam świadomość, że pod tą łysą czaszką kłębi się mnóstwo myśli. I cóż, musiał przyznać mi rację. Dokładnie przemyślałam sobie wszystkie opcje. Zaczęłam niebezpieczną grę, ale moje argumenty były mocne.
– Będziesz wykonywała moje rozkazy – zapowiedział.
– Postaram się ci nie sprzeciwiać – stwierdziłam. – Nie chcę jednak, abyś kazał mi mordować – dodałam. – Od tego masz swoich śmierciożerców.

Myślałam, że będzie zły, ale Voldemort zrobił coś, co mnie totalnie zaskoczyło. Znów się roześmiał. On w ogóle potrafi coś więcej, poza zabijaniem i torturowaniem?
– Widać, że jesteś moją córką – stwierdził. – Nie pozwalasz sobą rządzić i to mi się podoba. Wykaż się, że jesteś godna, a będziesz ponad nimi – oznajmił już całkiem poważnie. – Wrócisz do Hogwartu pod jednym warunkiem; będziesz przekazywała mi informacje o Zakonie, Potterze, Dumbledorze…
– Nie jestem w Zakonie, nie wiem, co tam się dzieje i nie mam bezpośrednich kontaktów z Dumbledore’em – zauważyłam.
– Ale przyjaźnisz się z Potterem
– Przez ciebie już nie, Harry nie chce mnie znać – poinformowałam.
– Każda informacja będzie na wagę złota, będziesz wszystko przekazywała przez Severusa – oznajmił. – Przyślę go, żeby czasem doradził ci coś w kwestii legilimencji, on wie, jak wywieść w pole Dumbledore’a.
I ciebie, jaszczurko – pomyślałam.
– Dobrze – zgodziłam się tylko, choć i tak wiedziałam, że nie będę dla niego szpiegować, ale na wszelki wypadek ukryłam tę myśl głęboko w głowie. Cieszyłam się, że będę miała jakikolwiek kontakt z profesorem Snape’em. Wydawało się, że Lord Voldemort połknął haczyk i będzie grał w grę, którą właśnie rozpoczęłam.

***

Byłam w bibliotece, gdy nagle usłyszałam, trzask drzwi, a potem kroki. Dostrzegłam także, że świece umiejscowione u sufitu rozbłysły światłem; ja siedziałam w półmroku, mając zapalone ich tylko kilka w miejscu, w którym siedziałam.
– Jesteś pewien, że nikogo tu nie ma? – usłyszałam damski głos, którego nie rozpoznałam.
– Przecież świece były zgaszone. Co za dureń siedziałby po ciemku w bibliotece? – ten głos już znałam i bez trudu odgadłam, że należał do Rudolfa. Szybko odłożyłam książkę i wygasiłam świece, które wcześniej zapaliłam, a potem schowałam się za półkę, która była tak ustawiona, że zakręcała. Miałam nadzieję, że nikt mnie nie zauważy.

Kroki były coraz głośniejsze, a potem usłyszałam skrzypienie mebli; Rudolf z towarzyszką usiedli w centrum biblioteki, dzięki czemu ich głośniej słyszałam. Wyciągnęłam różdżkę i rzuciłam zaklęcie, które uniemożliwiało wykrycie mojej obecności, starając się, aby mój szept był jak najcichszy, ale na szczęście niczego nie zauważyli.
– Ktoś zostawił książkę nieodłożoną na półkę? – zdumiała się dziewczyna, a ton jej głos emanował podejrzliwością
– To pewnie Hermiona, często tu przesiaduje – poinformował Rudolf. – Może zostawiła ją tutaj, żeby później nie musieć jej znów szukać – zastanowił się.
– Ty durniu, co jak tu się gdzieś czai, a ty mówisz to tak spokojnie? – kobieta się najwyraźniej zirytowała, a potem usłyszałam, formułę zaklęcia, które wskazywało obecność innych osób. Widziałam, jak jego ledwo widoczne macki przelatują mi nad głową, ale moja klątwa na szczęście była silniejsza, na co odetchnęłam z ulgą.
– Widzisz, jesteśmy tu sami, Delphi – powiedział spokojnie mężczyzna.

Delphi.

Więc moja siostra jest w dworze Malfoyów.
– Jakieś wieści? Zagraża mi?
– Nie sądzę – powiedział. – Jest chyba zastraszona i całkowicie oddana Potterowi i Dumbledore’owi, choć podobno nie będzie się sprzeciwiać woli Czarnego Pana, nie jest idiotką. Na pewno nie chce być jego następczynią, więc nie musisz się martwić o swoje miejsce, moja słodka – wyjaśniał Rudolf.
– Nie zapominaj, kim jestem, Rudolfie – zastrzegła kobieta.
– Tak, pani – odrzekł, wydawało się, że skruszonym tonem, a ja zastanawiałam się, jakie relacje ich łączą. Skoro nazwał ją jego słodką, to chyba nie zrobił tego bez powodu? I ten zwrot został wypowiedziany jakoś tak inaczej, jakby się z nią droczył. A może mi się tylko to wydawało?
– Do niej też robisz takie maślane oczy?
– Żartujesz, Delphini? – odparł zaskoczony.

Robi, zdecydowanie robi. Patrzy jak opętany i dziwnie się zachowuje. Czyżby Delphi także próbował owinąć sobie wokół palca?
Nagle przyszła mi do głowy pewna myśl; mogłabym wykorzystać Rudolfa do swoich celów. Jednak czy będę do tego zdolna?
– Moi wróżebnicy mi donieśli – zaśmiała się. – Coś tu się jeszcze działo, oprócz pojawienia się mojej siostry?
– Nic nowego, wszyscy zajmują się swoimi misjami, zaatakowaliśmy dwie wioski mugoli, żeby zrobić na złość Dumbledore’owi. Rutyna. Czarny Pan chce stworzyć nową siatkę szpiegowską w Hogwarcie.
– Liczyłam na wieści, o których nie słyszałam – stwierdziła Delphini lekceważąco. – Marnujesz mój czas.
– Nie tęskniłaś, Delphi? – zapytał i byłam pewna, że przybrał na twarz ten szelmowski uśmiech, którym i mnie próbował ująć.
Nagle zapadła cisza i trwała od jakiegoś czasu, więc odważyłam się wyjrzeć zza regału, a oczom ukazał się widok Rudolfa i Delphi zajmujących się sobą, więc po cichu wycofałam się do wyjścia. Przynajmniej już nie musiałam przejmować się tym, jakie relacje łączą tych dwójkę, bo tak jakby sami mi udzielili odpowiedzi.
Miałam chyba jeszcze sporo rzeczy do przemyślenia i rozplanowania.

3 komentarze:

  1. Witaj,
    moja droga była tutaj dość dziwna, z racji tego, że przeglądałam akurat swoj staaaary blog z 2012 i natknęłam się jakoś na Twój profil :P Zapewne mnie nie pamiętasz, ale czytałaś moje opowiadanie potterowskie :D
    Chciałam tylko powiedzieć, iż cieszę się, że nadal działasz w blogosferze. Notki co prawda nie wrzucasz zbyt często, ale wciąż coś się dzieje. Postaram się wkrótce przy odrobinie czasu wolnego nadrobić Twoje rozdziały, bo jestem ciekawa tego opowiadania :)
    Tymczasem wybacz, że mój komentarz w ogóle nie odnosi się do treści.

    Pozdrawiam,
    -Saphira
    [magiczny-zbior]
    [wrota-nocy]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja Ci powiem, że Twój nick coś mi się trochę kojarzy, aczkolwiek nie mogę przypasować go do żadnego konkretnego opowiadania... Przypomnisz mi, co pisałaś?

      No nie wrzucam zbyt często, ale to raczej kwestia tego, że pochłonęło mnie trochę "dorosłe życie", a gdy zaczynałam z blogami, to miałam cóż; 14 lat :D No i mam zbyt wiele zainteresowań i zbyt wiele chciałabym robić na raz i gdzieś te fanfiki odchodzą na bok niestety, a bardziej skupiam się na innym blogu, niż opowiadaniach. Ale coś tam jednak działam :)

      Również Cię serdecznie pozdrawiam! ♥

      Usuń
  2. Las Vegas Casino and Resort - Mapyro
    Your location in Las 광주광역 출장샵 Vegas, Nevada, United States offers map of the 서산 출장샵 casino 바카라 사이트 유니88 and other gambling facilities located in Las 구리 출장샵 Vegas, Nevada. Realtime 부천 출장샵 driving directions to

    OdpowiedzUsuń