sobota, 4 stycznia 2020

Rozdział Szósty

 Rozdział zbetowany przez Carrie.
Myślałam nad barierą dla moich wspomnień. Stale zastanawiałam się, co byłoby dla nich najlepszą ochroną - miałam już pewien zarys, ale także i świadomość, że to jeszcze za mało, aby w pełni się bronić przed cudzym umysłem i musiałam swój schron dopracować do perfekcji, bo właśnie to chciałam osiągnąć. Ewentualnie coś, co byłoby do tego bardzo zbliżone.

Ku mojemu zdziwieniu, Malfoy wciąż starał się mi pomagać, podrzucał wskazówki i naprawdę był świetnym nauczycielem, czego bym się po nim nigdy nie spodziewała. Przede wszystkim nie sądziłam, że także potrafił być człowiekiem, a przecież pokazywał mi to, odkąd zawiązaliśmy nasz cichy sojusz.

Powiedziałam mu także o nietypowym zachowaniu Lestrange’a. Nie dowiedziałam się niczego więcej, ponad to, czego już miałam świadomość, ale Draco obiecał, że będzie miał na niego baczenie, ponieważ i jemu zachowanie mężczyzny wydało się dziwne.
– Lestrange miał chyba jakieś konszachty z Delphi, powinnaś bardziej uważać, gdy ona wróci – powiedział nagle Draco, kiedy zrobiliśmy sobie przerwę, podczas kolejnych treningów w oklumencji.
Zmarszczyłam brwi w zastanowieniu, gdy analizowałam słowa Malfoya, ale nie mogłam sobie przypomnieć, abym wcześniej słyszała to imię.
– Kim jest Delphi? – zapytałam wprost.
– Nie słyszałaś o Delphi? – zdumiał się Draco, a ja pokręciłam głową. – Delphini to Twoja starsza siostra, do czasu oczko w głowie Bellatriks i Czarnego Pana. Dziwne, że nikt ci jeszcze o niej nie powiedział – Malfoy naprawdę wydawał się zaskoczony.

Jego słowa bardzo mnie zdumiały; nikt do tej pory nie kwapił się, aby powiedzieć mi, że mam rodzeństwo, a ja sama nawet nie brałam pod uwagę takiego pomysłu, tym bardziej że przez całe życie byłam jedynaczką. Zresztą, teraz moim zmartwieniem był fakt, że jestem córką Voldemorta i muszę jakoś wybrnąć z tej sytuacji, a scenariusz, w którym istnieje jeszcze moja siostra, wydawał się nierealny.
– Myślę, że będziesz miała w niej wroga – wyjaśniał dalej. – Do tej pory to ona była ulubienicą Czarnego Pana, Delphi to idealna córka, choć nie jest tak szalona, jak przeklęci rodzice, to jednak potężna. Teraz ty masz szansę zająć jej miejsce i to ją na pewno zaboli.
– No tak, przyjaciółka Pottera to najcenniejszy szpieg dla Voldemorta – mruknęłam. Jeszcze mi tego brakowało, abym zrobiła sobie tu kolejnych wrogów. – Nie ufać siostrze, zanotowane – dorzuciłam nieco żartobliwie. – Powiedz mi o niej coś więcej – poprosiłam, ponieważ mimo wszystko byłam jej ciekawa. Nigdy nie miałam rodzeństwa, nie wiedziałam, jak to jest. Czy jest, choć w jakimś stopniu do mnie podobna? Może ma jakieś nawyki, takie, jak ja?
– To po prostu wredna i bezwzględna suka – podsumował krótko i jednocześnie rozwiał moje nadzieje na to, że być może okaże się normalniejsza, niż szurnięci rodzice. – Ma dwadzieścia dwa lata, skończyła Durmstrang, a przez wiele lat wychowywała ją Euphemia Rowle, bo mój ojciec zaoferował jej za to mnóstwo pieniędzy, ale mówią że, źle ją traktowała i gdy tylko Czarny Pan wrócił, to ją zamordowała; rzecz jasna ku uciesze walniętych rodziców. Od jakiegoś czasu mieszka tutaj, ale dostaje dużo misji. Czarny Pan nikomu nie ufa tak bardzo, jak jej – dorzucił.

Zadrżałam, gdy mówił, że z zimną krwią zamordowała swoją opiekunkę. Nie potrafiłabym zabić z własnej woli żadnego człowieka, a co dopiero kogoś, kto mimo wszystko przyjął mnie pod swój dach i wychował.
– Ty jednak możesz zagrozić jej pozycji – dodał poważnie. Popatrzyłam prosto w stalowe tęczówki Malfoya i wiedziałam, że miał rację.
– Musiałabym stać się taka, jak ona – niemal wyszeptałam, ponieważ ta wizja mnie przerażała.
– Jak ona i jeszcze gorsza, Granger – sprecyzował. – Jeśli ci się to uda, będziesz o wiele lepszym szpiegiem, niż Snape, będziesz mogła o wiele lepiej chronić Pottera i zakon. Możesz sprawić, że koniec rządów Czarnego Pana nadejdzie szybciej – mówił. – Pytanie tylko, czy tego chcesz?

Dlaczego ten cholerny dupek w tak wielu sprawach miał tę cholerną rację?

– Nie chcę – odparłam. – Ale nie mam innego wyjścia – dorzuciłam stanowczo, nie spuszczając z niego wzroku. Dostrzegłam, że Draco uśmiechnął się, widząc moją determinację. Wiedziałam, że zrobię wszystko, co tylko w mojej mocy, aby zakończyć żywot tego potwora. Przede mną nie było łatwej drogi, jednak wiedziałam, że los posłał nam uśmiech i dał szansę, aby jego koniec nastał szybciej.
– Opanowanie oklumencji i legilimencji to podstawowy krok – dodał. – Gotowa?
– Gotowa – kolejny raz rozpoczęliśmy walkę w naszych umysłach; próbował się do niego dostać, a ja starałam się nade wszystko, aby mu się nie udało. I szło mi coraz lepiej, choć wiele brakowało mi do osiągnięcia perfekcji.

Zakląłem szpetnie, gdy pokroiłem nierówno ogon traszki i dwie części musiałem odłożyć do słoika, licząc na to, że wykorzystam go w wywarze, w którym wielkość i równość składników nie ma takiego znaczenia, jak w tym. Rok szkolny się zakończył, co wcale nie znaczyło, że mam więcej wolnego czasu, ponieważ teraz mogę aktywniej działać na rzecz Zakonu Feniksa, co i Dumbledore wykorzystuje, jednak brak tych durnych uczniów, sprawia że mogę w spokoju poświęcić się przygotowywaniem mikstur. Przez miesiace pracowałem nad pewną recepturą na eliksir uzdrawiający, który może wyciągnąć człowieka ze skraju śmierci. W starych kronikach znalazłem pewne zapiski, które dały mi do myślenia i zapoczątkowały ten pomysł, a idealne proporcje składników nie mogą być zachwiane, tak samo, jak i granica życia i śmierci.

Wiedziałem, że jeśli uda mi się ten wywar, to Zakon zyska dodatkowe szanse, że to kolejny krok, który być może sprawi, że wygramy tę wojnę, a to wszystko, czego pragnąłem.

Wiele czasu ostatnio zajmowały mi myśli o Hermionie Granger, w której Dumbledore niesłusznie widział wybawicielkę i szpiega. Dziewczyna nie była głupia, a jej wysoka pozycja u boku Czarnego Pana zdecydowanie byłaby bardzo przydatna dla jasnej strony, jednak to tylko szesnastolatka, od której Albus wymaga niemożliwego. Tak samo, jak Lord Voldemort ma wobec niej wygórowane wymagania.

Dwaj starzy głupcy.

Ostatnia rozmowa z nią nieco mnie uspokoiła i miałem nadzieję, że nie zrobi niczego głupiego, co chyba dobitnie jej uświadomiłem. Wciąż zastanawiałem się także nad jakimś sposobem, dzięki któremu mógłbym ją uczyć, jednak w tej kwestii niczego nie potrafiłem zmienić i musiała zdać się na Malfoya. Miałem tylko nadzieję, że się nie pozabijają i dojdą do porozumienia.

Zerknąłem w przygotowaną recepturę i zamieszałem trzy razy zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Uczniowie zawsze lekceważyli odpowiednie ruchy, ale akurat ten konkretny; zgodnie ze wskazówkami zegara i każdy kolejny, sprawiał że mikstura działała szybciej. To jednak nie znaczyło też tego, że jeśli zamiesza się po raz czwarty, to eliksir zadziała jeszcze sprawniej, bo będą zaburzone proporcje. Eliksiry miały mnóstwo tajników i zawierały w sobie dziwną fascynację.

Uśmiechnąłem się, gdy wywar miał pożądaną barwę. Tylko warzenie magicznych mikstur dawało mi jeszcze odrobinę radości i stwarzało pozory normalności w tej popapranej egzystencji.

Siedziałam na łóżku, a czytana wcześniej przeze mnie książka leżała byle jak. Oderwałam się na chwilę od lektury, ponieważ do mych uszu dobiegło delikatne stukanie w szybę; dźwięk tak dobrze mi znany, a gdy zobaczyłam znajomą sówkę, od razu się ucieszyłam. Treść listu jednak była zupełnie odwrotna od tego, czego się spodziewałam.

Ron napisał mi wszystko; nie chcą mnie znać. Nienawidzą mnie, myślą że jestem mordercą. Może ma trochę racji? Przecież prędzej, czy później stanę się zabójczynią, aby utrzymać pozory, przecież nie będę miała innego wyjścia…
Ścisnęłam mocniej list, a papier pogniótł się doszczętnie, choć i tak nie był w najlepszym stanie. Słowa Rona były bolesne; choć wszystko im wytłumaczyłam, to jednak nic to nie dało. Dobitnie oświadczył mi, że nie zawaha się podnieść na mnie różdżki i że jestem największą zdrajczynią. Tylko czy to moja wina, że los chciał, aby te okrutna prawda się wydała? Czy te wszystkie lata, które razem przeżyliśmy, niczego nie znaczą?
Nie jestem zdrajczynią, nie jestem tym, za kogo mnie mają. Udowodnię im to!

Cisnęłam list w kąt i poderwałam się z łóżka. Podeszłam do półki z książkami i wybrałam dotyczącą czarnej magii dla początkujących, którą przyniosłam z biblioteki. Polecił mi ją profesor Snape i choć odkładałam czytanie jej, to i tak musiałam się za nią zabrać. Czy to był odpowiedni moment?

Przesunęłam delikatnie dłonią po ciemnej okładce i zadrżałam, czując, jak przez moje ciało przechodzi delikatny dreszcz. Wiedziałam, że dzierżę w rękach potęgę, że ta dziedzina magii, na pewno pomoże mi w tym, abym była silniejsza, że zdobędę wiedzę, która pozwoli mi osiągnąć więcej, niż do tej pory.
Czy chciałam poznać te tajniki?
Musiałam, po prostu musiałam.

Pokażę im wszystkim, że nie mają racji i zrobię wszystko, aby pomóc Harry’emu w zniszczeniu tego potwora, nawet jeśli będzie to destrukcyjne dla mnie samej.
Otworzyłam książkę i na kilka godzin zatopiłam się w lekturze. Czytałam dokładnie, powtarzałam zaklęcia, uczyłam jakie ruchy powinnam wykonywać różdżką, aby być w tym perfekcyjna, abym się nie wahała.
I szło mi coraz lepiej.


Następnego ranka obudziłam się bardzo wcześnie, a gdy zajrzałam za okno, dostrzegłam, że słońce dopiero wstało. Ogarnęłam się nieco, a potem siedziałam przez chwilę i próbowałam oczyścić umysł ze wszystkich myśli, a później stawiałam swoje bariery. Dokładnie wyobrażałam sobie każdy szczegół mojego muru i codziennie dokładałam coś nowego, aby fasada broniąca dostępu do mych myśli była jeszcze solidniejsza. Robiłam tak każdego ranka, aby wprawić się w oklumencji. Bariera utrzymywała się sama przez jakiś czas, nawet jak o niej nie myślałam, ale wiedziałam, że jeśli będę dużo ćwiczyć, to w końcu będzie tworzyła się bez zastanowienia się nad tym. Tak machinalnie i do tego właśnie dążyłam.

I choć miałam wcześniej sporo czasu na ćwiczenia, to jednak pora śniadania zbliżała się nieubłaganie, a ja nie mogłam już dłużej zwlekać i musiałam w końcu pojawić się przy stole, być taka jak oni. Nie byłam pewna czy znam drogę do jadalni, ale jednak udało mi się trafić do pomieszczenia bez zbędnego trudu. Poznanie każdego zakamarka tego domu, to kolejna rzecz, którą musiałam zrobić. Lepiej dobrze znać budynek, w którym mieszkają twoi wrogowie, nieprawdaż?

Z szybko bijącym sercem stanęłam przed drzwiami, ale wiedziałam, że to musi się wydarzyć, że nie mogę odkładać tego w nieskończoność. Bellatriks i Voldemort muszą uwierzyć, że jestem po ich stronie, że jestem taka sama.
– Dzień dobry – powiedziałam spokojnie, gdy weszłam do środka. Rozejrzałam się dokładnie i pierwsze co zobaczyłam, to lekko uśmiechnięty Malfoy i fakt, że nie ma tam Voldemorta. Dzięki Merlinowi!
– Siadaj, Granger – powiedział i wskazał miejsce obok siebie, a ja bez wahania się tam skierowałam. Zauważyłam, że wszyscy zaczęli już jeść, choć skrzaty nadal dokładały jedzenie na stół.
– Granger… – powtórzyła Bellatriks, nie spuszczając ze mnie wzroku. – Musimy pozbyć się tego plugawego nazwiska – oznajmiła. – Nikt nie będzie cię tak nazywał, przyjmiesz nazwisko swojego ojca – dodała tonem nieznoszącym sprzeciwu, a we mnie wszystko krzyczało, że się na to nie zgadzam, że sama jest plugawa i nie ma prawa tak mówić o moim prawdziwym nazwisku. Nie chciałam go zmieniać. To jedyne, co pozostało mi po rodzicach, których kochałam.

Poczułam, że Malfoy ostrzegawczo ściska mnie za rękę; wiedział, że mogłabym powiedzieć coś nie tak, że potrafiłam jeszcze narobić sobie problemów. Zdumiewające było to, że mnie rozumiał i tyle pomagał.
– Jeśli takie jest twoje życzenie, matko – powiedziałam, zachowując resztki zdrowego rozsądku i opanowania, a potem, jak gdyby nigdy nic sięgnęłam po tosty, oraz nalałam sobie herbaty z dzbanka. Wiedziałam, że jestem obserwowana, a Bellatriks była zaskoczona.
– Co się stało, że zmieniło się twoje podejście? – zapytała nagle Narcyza. Odłożyła widelec i zaczęła się we mnie wpatrywać. Spodziewałam się pytań. Rozejrzałam się po obecnych; Bellatriks, Rudolf, Draco i wreszcie spojrzałam na Narcyzę, która przecież oczekiwała odpowiedzi.
– Przemyślałam sobie parę rzeczy i wiem, że nie mogę niczego zmienić. Moi przyjaciele się ode mnie odwrócili, a dużo rzeczy uświadomił mi Draco – dodałam, zerkając na niego; nie wiedziałam, czy ktoś zauważył, że spędzamy razem mnóstwo czasu, ale lepiej będzie, jeśli pomyślą, że to dzięki niemu zmieniłam swoje nastawienie. – Po prostu – odparłam.
– Twój ojciec będzie dumny – powiedziała uradowana Bellatriks.
– Nie zamierzam być śmierciożercą– podkreśliłam stanowczo i obserwowałam, jak uśmiech schodzi z twarzy tej szurniętej wariatki, a jednocześnie poczułam, jak Draco znów łapie mnie za rękę. Zapewne chciał mi dać znak, abym przestała, ale nie mogłam być od razu potulna, jak baranek. Buntowałam się i byłoby to podejrzane, gdybym nagle się na wszystko zgadzała. – Nie będę także działała przeciwko Vol… Czarnemu Panu – poprawiłam się specjalnie, aby trochę uśpić jej czujność.
– Nie spodoba mu się to – stwierdziła Bellatriks, sztyletując mnie wzrokiem.
– Będę jego córką, nie sługą – powiedziałam.
– Bello, Hermiona mówi mądrze – wtrącił się Rudolf. – Delphini także w niektórych kwestiach działa sama i sprzeciwia się czasem Czarnemu Panu i zobacz, ile już dokonała – zauważył.
– Delphini została odpowiednio wychowana, to co innego – ton Bellatriks był chłodny i wydawało się, że jest wściekła, iż jej mąż w ogóle się odezwał.
– Musimy pamiętać, że Dumbledore nie może jej o nic podejrzewać – wtrącił Malfoy. – Granger…
– Nazwij ją tak raz jeszcze, a dostaniesz Cruciatusem! – uniosła się Bellatriks.
– Matko, nie złość się na niego, to tylko wieloletnie przyzwyczajenie – odezwałam się.
– Nie będzie cię plugawił tym mugolskim nazwiskiem!
Doprawdy? A czy ona wie, że Voldemort też nosi niemagiczne nazwisko? Miałam ochotę jej to wygarnąć, ale się powstrzymałam
– Proszę cię, daj spokój, mamo – ledwo mi to przeszło przez gardło, ale nie poddałam się i wytrzymałam spojrzenie tej wariatki. Musiałam to zrobić; musiałam przetrzymać to i jeszcze więcej.
Dla większego dobra.


Witajcie po kolejnej tak długiej przerwie! Wiecie, że nie umiem w systematyczność, ale nie mogę dopuścić, aby był tylko jeden rozdział w roku, prawda? Właśnie sobie uświadomiłam, że w 2019 był tylko jeden, bo przecież mamy styczeń, no fak. Ale napisałam go w grudniu! :D
PS: Mam nadzieję, że ktoś jeszcze pamięta, że czasem coś napiszę^^ :)

10 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę, że rozdział się pojawił :) Zapowiada się ciekawie. Taka mała odmiana Hermiony z małej bezbronnej dziewczynki w stanowczą potężną czarownice, która mimo znajomości czarnej magii i nawet najbardziej przerażających klątw nie zmieniła się z dobrej, dobrodusznej kobiety w potwora. To byłoby coś! :) Wiem, że napewno masz jakiś zamysł co tam się będzie dalej działo i, że napewno się nie zawiedziemy.
    Ciekawi mnie też co tam u naszego Mistrza Eliksirów ? Bardzo lubię jak sprawy idą powoli. To jest najbardziej prawdopodobny scenariusz dla Severusa, którego znamy, bo jest on raczej zamknietym mężczyzną, ufającym tylko sobie. Dziwne byłoby gdyby od razu rzucili się sobie w ramiona i wyznali miłość.
    Jest sporo wątków pobocznych, które są ciekawe, nie są zbędne i wnoszą coś do opowiadania.
    Ciekawi mnie też znajomość Dracona z Hermioną. Mam nadzieję, że rozwinie się do prawdziwych przyjaciół, żeby mogli na sobie polegać i ufać sobie całkowicie. Będą razem spędzać czas i ćwiczyć pojedynki. Myślę, że ta dwójka nas jeszcze zaskoczy.
    Osobiście jakoś nie lubie Weasleya więc mam nadzieję, że Granger zepchnie go na drugi plan jako przyjaciela i zastąpi go Draconem. Może ślizgon znajdzie cos nieprzyjemnego w jej głowie związanego z Ronem i się na nim zemści, że cos zrobił Granger :p oby szczezł w piekle :p
    Oczywiście będę czekać na kontynuację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesli chodzi o Hermionę taki mam troszkę zamysł. Większości opek o córce Voldemorta to były skrajności; albo momentalnie stawała się zła, albo była aż za dobra (no dobra, to mniejszości), a ja chciałabym coś innego i względnie prawdopodobnego, już nawet biorąc pod uwagę fakt, że kanon i ja jesteśmy po rozwodzie ;)

      Jeśli chodzi o Seva, to prawda jest taka, że chwilowo nie mam z nim co zrobić i bardziej skupiam się na samej Hermionie. Ale na pewno nie rzucą się w sobie od razu w ramiona, o tym mogę spokojnie zapewnić^^

      Jeśli chodzi o Hermionę i Dracona, to na 100% nie wyniknie z tego żadne dramione, jak w większości przypadków. Mam co prawda zamysł na przelotny romans Hermiony, ale nie z Draconem, a Malfoy to po prostu taka dobra dusza, która także ma dość Voldemorta. A Ron, no cóż; nie lubię Rona :D

      Mam nadzieję, że trochę rozjaśniłam Twoje kwestie :) I bardzo dziękuję za tak obszerną opinię^^

      Usuń
    2. No niektóre opowiadania tak miały :p to potwierdzam. Sporo ich czytałam, że Hermiona poczuła przypływ mocy i od razu się zmieniała.

      Natomiast szanuje mimo wszystko wszystkich, którzy podjeli się pisania Sevmione. W ogóle szczerze mówiąc jest to dosyć trudny ship. Zakazana miłość pod wieloma względami ale według mnie oni bardzo do siebie pasują.

      Bardzo się cieszę, że jesteście z kanonem po rozwodzie :D miło się czyta coś nowego, nieoklepanego. Zaskakujesz mnie bardzo pod tym względem. Lubie kiedy zawsze można coś dodać od siebie, zmienić zakończenie i bieg wydarzeń.

      Nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogłabyś tak zmiękczyć naszego sarkastycznego Severusa :p haha no ciężki z niego orzech do zgryzienia. Może jakieś zlecenie Voldzia dla Hermiony, żeby śledzić jego poczynania ? :D albo ona go ostrzeże przed Delphi? Zobaczy tortury Severusa na spotkaniu i ochrzani Albusa, że na to pozwala i nie zapewnia opieki medycznej Snapeowi? Może jakieś wspólne szpiegowanie? Misje ?

      Albus może być taki z pozoru miły dziadek a jednak ma sporo za uszami i nie liczy ofiar tylko patrzy na to aby wszystko powiodło się z jego planem. Choć taki motyw zazwyczaj się przewija to mimo wszystko mi to by do niego pasowało.

      Polecam się na przyszłość z obszernymi opiniami. Czasem trzeba to wyrzucić z siebie :p

      Usuń
    3. Wiele lat temu także przeczytałam mnóstwo takich opowiadań, jeszcze na onecie i bloxie :D Zawsze mnie jeszcze rozwalły te mega przemiany właśnie, gdzie Hermiona jest mega laską, a Voldek ma bogatą rezydencję rzecz jasna z garderobą dla córusi xdd

      Jeśli chodzi o sevmione, to je po prostu uwielbiam i bardzo podobały mi się m in. "Bez Cukru" i "Kiedy Lwica Walczy" i właśnie taka Hermiona z Lwicy! Wiem także, że to jest trudny parring i mogę dużo tu spieprzyć; dla mnie samej to wyzwanie i mam nadzieję, że coś tam wyjdzie. Tym bardziej, że to opowiadanie staram się bardziej przemyśleć i nie jest pisane totalnie na spontanie jak wszystkie (prawie) moje teksty.

      Ojej ile propozycji! Myślę, że coś z tego na pewno się znajdzie, ale to z czasem :D

      Hmm, do Albusa to jeszcze nie jestem w 100% pewna, jak go wykreować. Ogólnie kręci mnie postać takiego złego Dropsa, zresztą takiego go stworzyłam w moim drugim opku, że niczym Voldkowi nie ustępuje. Tutaj na pewno nie będzie święty, ale czy będzie bardzo złym staruszkiem? Myślę, że tą kwestię mam jeszcze do przemyślenia :D

      Bardzo chętnie zapoznam się z każdą opinią! :) Miło czasem z kimś podyskutować^^ :)

      Usuń
    4. Haha. W 100% sie zgadzam z Tobą w związku z tymi opkami :D ona zaraz interesuje się czarną magią, kręcą ją klątwy i niewybaczalne. To jest zabawne.
      Myślę, że własnie jest to z powodu braku przemyślenia o czym chce się napisać i braku zarysu postaci jak ją przedstawimy. Pozniej przez to dochodzi wstawianie chaotycznych rozdziałów oby coś tylko napisać, przedstawienie postaci w zachowaniach, które nie pasują w ogóle do charakteru osoby.

      "Kiedy Lwica Walczy" jest jedym z moich ulubionych opowiadań. Bardzo się wciągnełam czytając tę książkę. Podobnie do Twojej jest inna niż reszta, i odbiega od orginału. Wszystko jest jak dla mnie świetnie pokazane, bardzo mocno pasujące w mój gust i moje wyobrażenia odnośnie zachowań poszczególnych osób. Wkońcu Hermiona ma uhonorowanie swojej wiedzy i zdolności. Właśnie w tym opowiadaniu najbardziej podoba mi się relacja Severusa z Hermioną. Jest taka piękna i subtelna. Bez żadnych przerysowanych wyznań miłości. Nie ma scen erotycznych a mimo to czuć wszystkie uczucia bijące od zakochanych. Wszystko powoli się rozwija, przyjaźń potem miłość i akceptacja. Tak samo przyjaźń Granger z Draconem jest taka prawdziwa. Lubię takie historie inne od kanonu jaki przedstawila nam Rowling.

      "Bez cukru" to juz zupełnie inna bajka :P Klimat jest śmieszny, postacie fajnie i zabawnie przedstawione. Charakter opowiadania raczej groteskowy. Ogólnie dwa różne światy, dlatego cieżko porównać je ze sobą.

      Od siebie mogę też polecić dosyć fajne Sevmione, które zapadły mi w pamięć :
      "HGSS Dwa słowa"- ciekawe, nowoczesne opowiadanie.
      "Tom I HP HG SS stan krytyczny"- w tej historii jest mniej miłości ale mogę spokojnie napisać, że też się sporo dzieje. "Kampania Opiekuńcza (Pet Project) HG/SS-trochę inne bardzo fajne opowiadanie. Jeszcze nie wiem co mam myśleć muszę je przeczytać po raz 2 i przeanalizować :p


      Odnośnie Albusa (w sumie nie tylko jego to dotyczy) masz spore pole do popisu :D jakiego nam przedstawisz takiego go zaakceptujemy :) Cieszę się, że też nie lubisz Rona to nie obawiam się, że będzie przesłaniał ciekawe wątki i raczej nie będzie głównym bohaterem. xd

      Pewnie, że wyzwanie. Zgadzam się. Ale pomyśl jaką będziesz miała frajdę z tego kiedy ukończysz książkę :)

      Usuń
    5. Doskonale sobie zdaję z tego sprawę, ponieważ moje pierwsze opko (Hermiona i Ginny Riddle, tak swoją drogą) właśnie takie było. Co więcej tak samo robię w moim drugim opku, które zaczęłam pisać dawno temu i jeszcze je ciągnę i widzę niektóre nielogiczności i tego typu zagrania, co w tych wszystkich opkach, aczkolwiek staram się je w miarę możliwości naprostować na właściwe tory. Z tym jednak jest inaczej, bo bardziej je przemyślam i traktuje właśnie jako takie wyzwanie :)

      Właśnie pamiętam, że "KLW" było takie inne i ta wersja Hermiony mi się podobała, choć nawet teraz nie ejstem w stanie go sobie przypomnieć. Pamiętam tylko, że Hermiona była zajebistym szpiegiem xdd :D

      "Bez Cukru" natomiast to chyba pierwsze sevmione, na jakie trafiłam i być może dlatego mam do niego taki sentyment, choć wiem także że wybitne nie jest. Choć ujęła mnie w nim ta mnogość nietypowych parringów; Charlie x Minerwa, Luna x Rokwood itp - no po prostu miód na moje serducho, bo im dziwniej, tym bardziej się jaram, serio. Hmm u siebie także chcę wprowadzić pewien nietypowy parring, tak na chwilę, którego nigdzie indziej nie widziałam i w sumie nie wim, jak zostanie to przyjęte xD

      Hmm... "Dwa Słowa" i "Tom I HP HG SS stan krytyczny" chyba tego nie czytałam, bo nie mogę sobie skojarzyć ich w tej chwili. "Kampania Opiekuńcza" coś mi się kojarzy. Bardzo dziękuję za podrzucenie ;)

      To jeszcze polecę od siebie "Serce Nietoperza", tylko że tam jest pół na pół sevmione i drarry, ale jest genialne. I bodajże " Drugie Życie" - też mocno polecam!

      Omg, nie. Ron; 3x nie, dziękujemy! Zdecydowanie nie będzie przysłaniał głównych wątków, choć także będzie miał swoją rolę do odegrania ;)

      Biorąc pod uwagę że ukończę te opowiadanie, bo z moim zapałem i tym, że mam pomysły na nowe rzeczy... (zwykle pisze po 3 rozdziały i zostawiam w cholerę...;c ) Ale fakt, jeśli się uda, to satysfakcja będzie cholernie wielka :)

      Miłego wieczoru! ♥

      Usuń
  2. Świetny rozdział mam nadzieję że będą pojawiać się częściej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję! Co do częstotliwości, to nie mogę nic obiecać :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypomniałaś mi, jak dobre potrafi być sevmione. Z pewnością jeszcze Cię odwiedzę.
    Życzę weny! :)
    [https://z-popiolow-powstan-niczym-feniks.blogspot.com/?m=1]

    OdpowiedzUsuń